Film warty obejrzenia, ale głównie z uwagi na tego kojota, on mówi wszystko.
ahahaha rozbawiłeś mnie, ten kojot nie mówi nic i jest największym bezsensem w tym filmie ale film oczywiście rewelacja! pozdro
Bezsensem na pewno nie jest! Wraz z idealnie dopasowanym do tej sceny utworem Audioslave wprowadza Cruise'a w stan chwilowego zastanowienia sie.
Jak dla mnie, jest to jeden z najlepszych momentow tego filmu, aczkolwiek caly jest wysmienity.
Pozdrawiam
Kojot nie jest bez sensu, ekipa filmowa jadąc na kolejny plan natknęła się na kojota i nakręcili go, więc była to czysto przypadkowa scena, którą potem Mann postanowił umieścić w filmie. Dla mnie wspaniała wstawka, podkreśla klimat filmu i klimat nocnego Los Angeles (tam naprawdę nocami biegaja kojoty).
Według mnie to jedna z najgenialniejszych scen w filmie - taki znak stop, akcja hamuje muzyka tworzy klimat, zupełna odskocznia od tego co się działo do tej pory - wyczuwa się że film wyraźnie wyhamował, chwila na oddech.
yep buddy! do**bałeś prawie 4 lata temu, mam nadzieję że z wiekiem doceniłeś ten majstersztyk
Wg mnie to jedno z najwybitniejszych ujęć współczesnego kina. Scena zrobiła na mnie niesamowite wrażenie...
zgadzam się , to moment w którym do vincenta dociera istota jego żałosności(nie wiem jak wyrazic to co chce napisac,mam nadzieje ze to w miare zrozumiałe),również uważam że to jedna z lepszych scen ostatniej dosc słabej filmowo dekady,dzis kręcą same puste wydmuszki typu transporter ,transformers a cieżko znalezc film akcji w ktorym bohaterowie mają moment zastanowienia.Mann jednak jest gwarancją pewnego poziomu ,tu nawet cruise nie wywołuje wymiocin.
Masz absolutną rację, aż mi ciarki przeszły przy scenie z kojotem.
Świetny film, jeśli człowiek naprawdę się skoncentruje na tym, co ogląda, jeśli nie - umknie cały ukryty sens.